Hej !
Mam już za sobą pierwszy dzień egzaminu gimnazjalnego, jednym słowem poszło mi dobrze. Ale do setna sprawy - łza się w oku zakręciła, gdy pewnego wieczoru zauważyłam, że masło do ciała z Balea'i dotknęło dna. Skuszona promocją w rossmannie, sięgnęłam po Masło do ciała z Bielendy w wersji granat.
Opakowanie urocze, proste i wytrzymałe (później mieszkać w nim będą moja szminki). Za cenę około 16 złotych dostajemy 200 ml masła. Swoje kupiłam w promocji za niecałe 9 złotych więc zrobiłam niezły deal.
Opakowanie jest wygodne nawet pod koniec użytkowania, nie jest zbyt głębokie i łatwo możemy wydostać produkt. Masło jest zbite i gęste, łatwo rozprowadza się na skórze i momentalnie wchłania się w skórę. Zapach masła czuć kilka godzin po aplikacji, co uwielbiam, bo wersja Granat pachnie pięknie.
Efektem jest pięknie nawilżona, jędrna i wdzięczna nam skóra. Produkt łudząco przypomina wspomniane przeze mnie wcześniej masło z Balea i jest jego prawie identycznym odpowiednikiem !
Idę powtarzać wzory, dokańczać projekt edukacyjny i ciężko pracować. Miłego dnia.
Marta.
już druga recenzja tego masła, którą dzisiaj widzę :P skusiłoby mnie gdyby nie miało parafiny w składzie ;-)
OdpowiedzUsuńbrzmi całkiem kusząco, poza tą parafiną. ale może kiedyś;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia, trzymam kciuki za dalsze testy!
A dziękuje, :D
Usuńna pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach tej serii. Bardzo mi się podoba...
OdpowiedzUsuńMialam peeling z tej serii i byl calkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńZachęcająco wygląda :)
OdpowiedzUsuńTaki zapach w sam raz na ciepłe miesiące.
OdpowiedzUsuń