21 października 2012

Próbki, próbeczki ...

Sobotę spędziłam tak, jak od pierwszego tygodnia szkoły. Nad książkami. Ostatni rok więc trzeba się przyłożyć, nawet kosztem weekendu. Robiąc przerwę w nauce zabrałam się za stos gazet mojej cioci. Ma ich sporą kolekcję (twój styl, pani, olivia, caludia itp.) W gazetach znalazłam kilka fajnych próbek. Dzięki malutkim opakowaniom danego kosmetyku możemy sobie wyrobić w 30% opinie na jego temat i ewentualnie go kupić.


4 komentarze:

  1. Vishy miałam tę próbkę.
    Moja twarz spuchła jak balon i zrobiła się czerwona, jak burak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zależy od cery.
    Moja mama miała te próbki z apteki.
    Właśnie dlatego kupuje się próbki, aby nie wydać pieniędzy na coś, co tylko zaszkodzi.
    Możesz np. na kawałek skóry nałożyć krem i zobaczyć reakcję.
    Ja nałożyłam od razu na całość i po chwili twarz mnie zaczęła piec i zrobiła się cała czerwona.
    Tak naprawdę nie ma reguły dla kremów. Jednym się przyjmą, innym zaszkodzą.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie bardzo dowierzam próbkom, kiedyś okazało się, że próbki kremów, które miałam były zupełnie inne od produktu pełnowymiarowego. Nic z tego nie rozumiem, ale czasami zastanawiam się, czy próbki to nie dobry chwyt marketingowy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi ciężko oceniać produkt na podstawie próbki, musiałabym mieć ich kilka

    OdpowiedzUsuń